niedziela, 19 czerwca 2011

"Moja piosenka sercu mi bliska"...... strona 35

-35-Jej władca jak z obrazka

Módl się Matuś jak Antoni 
Choć ojciec śpi na sianie 
Gdy trzeba zapalić gromnice 
Którą przyniósł mój Franciszek 
Wtedy jak słońce świeciło nad domem.

Ref;
Babciu, babciu ma kochana 
Ciągle widzisz obraz Cesarza 
Który zabrał Ci męża Józefa 
Gdy byłaś mężatką.

Błyska błyskawica jak w oczach kochanka 
Którego wypatruje przez okno w noc świętą 
Zapalając płomień gromnicy od Franciszka 
Takiego jakiego wzidziała moja Babcia.

Ref;
Babciu Babciu ma kochana 
Cioągle widzisz obraz Cesarza 
Jednak ja widzę mojego Franciszka 
Którego kocham jak Ty Józefa.

Pije Ojciec pije Matka i pije też droga ma rodzina 
Mówiąc o ślubach mając pioerścionek 
Ten złoty jaki miał Franciszek z obrazka 
Którego wypatrywała moja Babcia 
Widząc już nie Józefa a mojego Franciszka.

Ref;
Babciu babciu ma kochana 
Wypatrujesz się w obraz jak Ja 
Choć widzisz już nie Cesarza 
Lecz męża mojego Franciszka.

Muzyk żydek gra na skrzypcach 
Karczma w dymie i stół syty kufli z piwem 
Jednak już nie mąż a Cesarz mój Franciszek 
Taki dumny ze swojego syna 
Którego nazywał widząc obraz Józefa.

Ref;
Babciu Babciu ma kochana
Rada mi wciąż szumi w głowie
Jak mówiłaś szukaj męża
Lecz nie dziada a Cesarza Józefa Franciszka

Kraków 2010.IV.16 
Autor Jacek Marek Krawczyk

niedziela, 12 czerwca 2011

Zofia i ksiądz XV

Ratuj! Ratuj! Ratuj..., ale kogo moja Zofio-księdza... A tak, żebyś wiedział. Wysłałam mojego synka do twego przyjaciela księdza i... stało się poszedł na demonstrację.... Zofia powiadasz na demonstrację.., ale jaką? No.., wybacz, chyba nie gejów..., a pacyfistów... No i co z tego!? Tak ty mówisz, że nic się nie stało, ale wiesz co powiedział mój syn... mój syn i mój nie zapominaj o tym.... Ty mi tu nie wyjeżdżaj z Tatusiowa niem tylko pomyśl co robić gdy syn nie aktor nie klaun ..., a demon strat... Rozumiesz! Tak rozumiem, ale co ci powiedział? Co do cholery zrobił ten mój ksiądz.... Jak to co powiedział mu całą historię pacyfistyczną i jeszcze bez szczelnie mówi Bóg nie chce wojny... Rozumiesz... Nie... To ja go wysłałam na korepetycje z historii... Tłumaczę mu jak to nasi Ojcowie walczyli o nasz kraj..., a On bez szczelnie mówi Ty jesteś chora Bóg nie chce Wojny mówił mi to ksiądz.... No co ty na to? rawda i Zofia mu coś tam szeptała do ucha ponieważ Ciągle mnie się pytał czy wojna jest zbawieniem ludzkości, ale ja myślę sobie pewno medytuje nad poważnym problemem świata..., a On co uprawia agitacje do pacyfistów... O nie ja już dzwonie do niego i u tak powiem do serca ,że mnie popamięta... I zadzwonił On. Odebrałem telefon.., a On w słuchawce przeprasza mnie, że naważył piwa ponieważ widział mojego syna na demonstracji..., a On taki młody.... I tłumaczy to wszystko przez tą Zofię... chciałem wywyższyć Boga..., nad filozofię i ups.. I co ja mam powiedzieć mojemu synowi..? Że Bóg.., no wiesz ja nie mogę.., ale Ty możesz przecież mu powiedzieć o wieży Babel i ....., Tak Tak rozumiem ja pije więc mogę napić się piwa.., a ty abstynent więc... Jakbyś czytał w moich myślach.... Ja wyjeżdżam do Ziemi Świętej na pół roku to może mu przejdzie.... Ale co mu mam powiedzieć trzy słowa Bóg Honor Ojczyzna..., a ja to przemyślę i może już nie z pomocą Zofii, a Ewangelii wyprostuję mu drogę ku zrozumienia  całej naszej wiary katolickiej.... No tak powiem mu o walce o Ziemie Świętą i jak to trzy wiary znalazły sposób aby żyć w jednym miejscu i nawet w jednej świątyni.... Muszę już kończyć..., wybacz Bóg z tobą pomodlę się za całą rodzinę przy gwiazdce betlejemskiej.....Autor Jacek Marek Krawczyk

czwartek, 9 czerwca 2011

Bukiet

                                                                                         Autor Jacek Marek Krawczyk

Spojrzałem i nie uwierzyłem jak to pod psem pogodę można zamienić w radość dnia kupując bukiet kwiatów i dekorując( zaznaczam) swój stół np; w pokoju... Wracając do dzisiejszego dnia to mimo, że wziąłem rano prysznic i poczułem od siebie woń perfum to mimo to jeszcze się nie obudziłem.... Myślę sobie co by tu zjeść na śniadanie... gdy nagle stwierdziłem, że nie ma co....  I to nie z biedy, ale jak jeść śniadanie gdy jeszcze śpię..., Więc postanowiłem pójść do sklepu i kupić serek homogenizowany..., gdy nagle nie uwierzycie pod sklepem oczarowała mnie kwiaciarka, a prawdę mówiąc to bukiet kwiatów, który widzicie na zdjęciu....  Teraz już się obudziłem i czytam to co z 1000 stron zamieniono na leksykon jak widać na fotografii.... pozdrawia jacek krawczyk

czwartek, 2 czerwca 2011

Moje urodziny...

Moje urodziny


Kto kocha ten wie                 Piją młodzi piją starzy
Wie, że wie, że jest                 Ja pijany od tej mowy
Taki dzień                         Córki jej córki mojej wnuczki
Kiedy zwą ich                         Że sam już nie wiem
Dziadkami w urodziny swe.         Ile wnuczek mam.

I ja wstałem słysząc wnuczki wołanie    Zmierz nadszedł
Dziadku dziadku wstawaj                 Goście poszli
Dziś twój dzień                         Córka jej a moje wnuczki
Koronacji do służby                 Znów wołały jednym głosem
Bycia dziadkiem.                 Dziadek naszej mamy wnuczki.

Słucham i myślę
Kto krzyczy
Mając 49 urodziny                 Kraków 2011.01.22
W tym dniu,                          Jacek Krawczyk
Kiedy na nowo przybyło latek. ,

Wnuczka z córką wzniosły toast
Ja wypiłem kwaśny sok
Teraz wiem kto kocha
Tak jak córka lecz nie córka,
Tylko córka mojej córki moja wnuczka.
%.
Ona dziecko mimo to nie jej
A mi przybyło lat
Lecz kocha i dziada
Który choć stary
W wnuczce uchwycił miłość.

Wnuczka mądra tak jak dziad 
A ja mądry tak jak wnuczka 
Widząc fotografię wspólną 
Wnuczki z dziadkiem i córki 
Córki córka moja wnuczka

Razem goście zaśpiewali
Sto lat dziadkiem bądź
Dostając od wnuczki
Bukiet kwiatów kupionych
Od córki jej córki mojej wnuczki.

Teraz tak się składa
Że córka córki mojej wnuczki
Obie zwą mnie dziadkiem
Mimo to, że córka moja
Jest córką córki mojej wnuczki.

                               Autor Jacek Marek Krawczyk
                                 Kraków 2011.01.22

wtorek, 31 maja 2011

Wolność daje moc.

Wolność daje moc

Los mój, lecz nie los
Jak, kiedy jeszcze spałem.
Sen, nic samo życie
Jak, kiedy dzień
Mimo to noc.

Księżyc błyszczy.
Słońce świeci.
Lecz mówię sobie
Obudź się
Gdy trzeba żyć.

I nic jedno imię ma doba
Choć i Noc i Dzień
Zawsze myślę
Jak przeżyć codzienność
Kiedy rytm wybija serce.

I chociaż nuty wypisał los
Ja żyję w rytm melodii
I tej w rytm serca
I tej w rytm pulsu innych
Gdy słucham starej melodii.

Więc czasami zagram
Chociaż los nie wiadomą jest
Mimo, że przecież jest los
Który wróżbą moją jest
Jednak ja żyję tak jak wolny człowiek.

                                                    Kraków 2011.I.1
                                                     Autor Jacek Marek Krawczyk

.

 

poniedziałek, 30 maja 2011

Rzemieślnik

Rzemieślnik

Drzewo słojów w splot lat przeżytych
Tych za i tych, które dojrzeją wzrastając
Nadając kolory gdy jabłko dojrzewa
Na drzewie choć czasami aura rozmaże barwy,
Które tylko rzemieślnik uporządkuje w tęcze.

Czasami widzę obraz jaki maluje On
Co stworzył ten sad mimo czarnych chmur
Kiedy zbuntowany anioł mieszał biel z czernią
Ja uczeń u mistrza, który maluję podkład
Pod obraz, namaluję go przez dorastanie.

Tajemnica koloru jest w sadzie i w moim jestestwie
Oraz w rodzicach gdzie w sadzie dom wybudowali
W którym już jako ogrodnik pielęgnowałem barwy
Owoców jakie poznaje się po namalowaniu
Tego obrazu wystawionego na licytacje na aukcji.

Sprzedając mój owoc namalowany na płótnie
Jaki wypracowałem przez twórczość
Zamieniając talent na dzieło moich aukcji
Oraz moich rodziców, którzy wybudowali w sadzie dom
Czasami gdy aura rozmaże barwy ja uporządkowuję w tęcze.

Kraków 2010.VI.8
Autor Jacek Marek Krawczyk
                                                           Autor jacek marek krawczyk
No cóż nie każdego stać na słoneczniki.., ale każdego stać na dzieło na miarę swojego talentu... I nie ważne kto krytykuje, ale ważne, że ty widzisz w tym swoją twórczość... powodzenia w dekorowaniu swoich ścian...pozdrawia jacek marek krawczyk

czwartek, 26 maja 2011

Obraz namalował Berg-olej


Kraków vis a vis Podobin

Jak staropolskim zwyczajem ława przy stole przystawiona,
A na stole przystawki świąteczne takie jak;
Strogonow, bigos, jadło ze świnki,
A wszystko po to,
By ugościć swoich jak i miastowych.

Pierwsi wkroczyli
Jakże inaczej wieś Podobin.
Wybrańcy gospodarza.
Jakże inaczej swoi.
Usiadłszy na ławie wyciągnęli za paska
Nalewkę dla dam „Białą damę”,
A dla mężczyzn
Jakże inaczej,
Czystą wódkę,
By nabrać wigoru,
A damy usadzić bezpiecznie.
Chłopi zaczęli pić, a jakże inaczej!
Czystą, przy boku swoich pań do nagany,
Które uśmiechem zerkając do kieliszka.
To do swojego partnera bacznie obserwując.
Kutasy u pasa przypięte u swoich chłopców.

Gospodyni świece zapalając na stole.
Gębę otworzywszy krzyknęła radośnie.
Witajcie mieszczuchy!
Serdeczni goście.
Mieszczuchy jak zwyczaj każe.
Ukłoniwszy się podali ręce miejscowym.
Potem usiedli vis a vis za stołem.
Tyłki stwardniały im z pychy.
Usiadłszy na ławie z deski zrobionej.
Wyciągnąwszy koniaki zaszronione lodem.

Swoi.
Jakże inaczej gęby otworzyli do dam.
Piskliwie śmiejąc się zadzierali nogi.
Do tańca,
Lecz nie na parkiecie.
Ino do gęby wódkę wlewając,
By nogi tańcowały.
A jakże inaczej.
Jak nie przy stole śmiejąc się w wniebogłosy.

Natomiast mieszczuchy.
Jakże inaczej z powagą.
Kieliszki nalewając ukradkiem spoglądali,
Czy aby i im nogi będą podrygiwać,
Lecz nie przy stole ino na deskach.
Wziąwszy damy zatańczyli oberka.
Podrygując.
A jakby inaczej.
Jak po mieszczańsku.
Nie mając talentów do swoich wygibasów.


-58-
Spociwszy się.
A jakby inaczej.
Miejscowi i zamiejscowi.
Wspólnie usiadł wszy zaczęli bruderszaft pić.
A jakby inaczej.
Jak nie po królewsku.
Zerkając na zegarek czy aby nie wypili za dużo.
Czystej czy też koniaku.
Któż by to odgadł jak nie gosposia,
Która bacznie z gospodarzem zerkała oczami.
Czy nie brakuje im jadła.

Teraz otworzyły się wszystkim oczy.
Zobaczywszy pobratymców swoich ze swoimi.
Zjednoczywszy się pary układały rytmy tańców.
A jakże inaczej.
Jak nie orgie.
Ręka, noga, biodro wszystko plątało się
W głowach na sali wirującej od dymu.
Spod nóg i głów mieszając style tańców.

Gore w łbach.
Gore w szampanach.
Już wszyscy trzymają butelkę trzeciego tysiąclecia,
By przywitać,
A zarazem poskromić rok 2000,
Aby uczcić trzecie tysiąclecie zwycięstwa pojednania.
Roku pobratymców w godzinie zero...

Huk korków skłonił wszystkich do składania
Sobie życzeń.
A jakże inaczej.
Jak nie wszystkiego najlepszego,
Dużo zdrowia,
Pociechy z dzieci,
Dużo pieniędzy,
A na końcu tej serdeczności,
Aby trzecie tysiąclecie było dla nich.
Rajem ludzkich namiętności i spokoju
W kuchni polskiej bez kłótni rodzinnej.
Kraków 2001.I.3
Jacek Marek Krawczyk



środa, 25 maja 2011

Wyrosło drzewo na moim osiedlu...


Spłodzić drzewo

Natchnienie niewiasty początek narodzenia.
Cząstka różańca, czerwona Dusza w nieboskłonie.
Teraz rodzina wyznaczyła moja drogę wtajemniczenia.
Bez słów mimiką gestów pojąłem swój początek.
Oddając się mych myśli powtarzających zdrowaśki.

Zaczęło się misterium będąc sam na sam ze swoim ciałem.
Ciało czy Dusza, Duch czy ciało, zapłakałem.
Kiedy dorosnę,
Żeby Duch zapanował nad ciałem.

Wyzwalająca moc ogarnęła moje członki.
Nie ustanie powtarzając nawet nie zadając sobie trudu.
Modlitwę poranną zakańczając dzień modlitwą wieczorną,
Aby noc nie była moim przekleństwem.
Zwątpienia ciała, czy Ducha, Ducha czy ciała...

Teraz jestem już dojrzały, jednak gdy spojrzę w przyszłość.
Wznosząc kielich przed Barankiem, moimi dziećmi.
Już wiem ciało czy Duch, Duch czy ciało.
Dało mi drogę wyboru ku doskonałości.
Nie ciała, a Ducha dla nich.
Moich Baranków, pokusą owładniętych.
Kraków 2001.I.1
Autor Jacek Marek Krawczyk 

środa, 11 maja 2011

Z książki pt: "Zbiór blogu jacek-43-43.blog.onet.pl

-38-
Pragnienie miłości
Zapatrzony w niebo błękitne nade mną.
Myślami krążę po gwiazdach mych przeznaczeniem.
Chciałbym ją pokochać mą najsłodszą,
Tą która da mi ze wzajemnością miłość
Mego serca bijącego wspólnym rytmem.


Czystość mego serca pragnie tego samego
Co chciałbym widzieć w wybrance mego serca.
Płonąć jak feniks odradzając się ponownie,
Po kłótni dopasowując się do siebie,
By nasza miłość nie zagubiła się w gniewie.


Kochać całym sobą i Ona mym odbiciem
W jednym lustrze widząc dwa oblicza
Promieniujące wspólną myślą,
By nie zaprzepaścić tego co dała nam miłość.
Wzajemnego decydowania o sobie.


Pragnę z całego serca poznać mą myśl,
Która będzie jej myślą.
Pragnę z całego serca kochać Ją
Dająca mi asumpt do życia,
A darem moim dać jej radość miłości,
By nie myślała, że pokochałem człowieka,
Który nie rozumie tego co jej mówiłem
Gdy zauroczony byłem pierwszym
Magnetyzmem jej i moim przeznaczeniem.
Kraków 2006.VIII.23
Jacek Krawczyk

Tak to już bywa, że na początku wyobrażamy sobie miłość taką jaką chcielibyśmy ją widzieć i czuć. Pierwsza zwrotka mówi nam właśnie o takim wyobrażeniu miłości. Jednak muszę wam powiedzieć, że jest to myślenie błędne i nic nie mające wspólnego z tą prawdziwą miłością. Tak po prostu odzywa nam się Dusza nasza, która chce jakoby zawładnąć drugą naszą połową będąc zazdrosna o to, że możemy pokochać drugą osobę całkiem od nas inną, ale mającą czar swojego jestestwa, który nas pobudza do miłości. Druga zwrotka już bardziej dojrzała i sprowadza nas na ziemię ponieważ oczekujemy od naszej drugiej połowy cech wspólnych takich jak czystość serca i odradzanie się w akcie miłości, aby podtrzymać dalszą miłość i przebaczenie gdy nas gniew ze sobą skłóci. Trzecia zwrotka jest egoistyczna ponieważ sugeruje nam, że nasza druga połowa przez nasze wspólne życie stanie się taka jak ja. Jednak tak to jest w miłości dwojga osób (co uważam za błąd), że chcemy aby nam się całkowicie podporządkowała druga połowa. Jednak w życiu, żeby przetrwała nasza miłość trzeba iść na kompromis i pozwolić na zmianę zarządzać naszymi zasobami psychicznymi i fizycznymi. Czwarta zwrotka jest refleksyjna i czuć, że dzwoni dzwon tylko nie wiadomo w którym kościele. Dlatego, że co by to było gdyby nasza druga połowa wiedziała o czym myślimy, pewno same byłyby kłopoty. Jednak czytając można zauważyć, że tak powinno być, że druga nasza połowa daje nam cel i świadomość, że warto żyć dla naszej drugiej połowy. I to podsumowanie w czwartej zwrotce „By nie myślała....” jest na tyle szczere, że tłumaczy nam, że tak naprawdę nie pokochałem człowieka jakich wielu na ulicy, ale tą wybraną prze zemnie a ja przez nią i moje słowa były na tyle uczciwe, że po ślubie zdałem sobie sprawę, że wszystko to co mówiłem przed ślubem musi okazać się prawdą i dążyć do tego aby być bardziej świadomy naszego celu życia wspólnie. pozdrawia jacek


środa, 4 maja 2011

Caly Ja: Gniew Boga

Caly Ja: Gniew Boga: "Miasto wieczne ogrodzone murem W nim baszta króluje Widok na rozległe pastwiska Krów i owiec skarb tubylca, Który trzyma tą okruszynę ch..."

Gniew Boga

Miasto wieczne ogrodzone murem
W nim baszta króluje
Widok na rozległe pastwiska
Krów i owiec skarb tubylca,
Który trzyma tą okruszynę chleba
Dla swoich i bliskich.

Pomór nadciąga gniew Boga
Jak gdy Król w zamku króluje.
Kto chce pomścić krzywdę
Gdy wszyscy są posłuszni.
Akt pierwszy, scena trzecia
Dramat napisał pisarz.

Spalić księgi zakazane
Nic płomień ogarnął serca
Tych co słowu uwierzyli,
Gdy dogasał stos, a w nim księga
Ta, która dana była dla dziecka    (mojego)
By mogło wzrastać jak drzewo.

Tragedia, dramat i upadek
Tego czego żąda Bóg od nas
By wzrastać i dać nasiona,
Które trwalsze i odporniejsze
Dadzą owoce drzewa
I utwierdzą korzenie plemienia. (mojego)
            Coventry 2010.X.18
            autor Jacek Krawczyk

wtorek, 26 kwietnia 2011

Złota myśl.., Czin czan ping...

Stojąc na rozdrożu co wybrać między dniem, a nocą, a może świt?
                                                                                   Autor Jacek Marek Krawczyk

piątek, 15 kwietnia 2011

Choć widziałem Cie w Kościele.

Choć widziałem Cię w Kościele
Choć widziałem Cię przez chwilę
W sercu moim pozostała twoja twarz.
Odtąd zawsze jesteś przy mnie
Jesteś przymnie w każdym moim śnie.

Gdzie jesteś Mój Boże?
Gdzie jesteś mój królu?
Chciałbym Cie tulić w moich ramionach
Chciałbym zobaczyć Cię znów.

Zanim odejdziesz gdzieś we mgle.
Może jesteś gdzieś daleko
Tam gdzie nie znajdzie Cie nikt
Może myślisz o mnie czasem
Kiedyś wreście Cię znajdę

Gdzie jesteś mój Boże
Gdzie jesteś mój Królu
Chciałbym Cię tulić w moich ramionach
Chciałbym zobaczyć Cię znów.
                                                        Kraków 2011.IV.16
                                                        Autor Jacek Krawczyk
.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Nic wiersz pety...

Ech wy młodzi jedno słowo
Lecz Dusza Eraty woła
Do mnie, a nie do pety
Pisz wiersze jak Poeta
Dla innych myśląc o Poezji...

Słowo i ciąg myśli myślę
Jak Poeta natchniony prze Poezje
Chciałbym odpisać lecz nie mogę
Ku pokrzepienia Eraty a nie Ciebie
Byś zrozumiał jak Cierpi Poeta.

Jednak gdy myśl przyjdzie nagła
Pisz i myśl o Mnie ja przeczytam
Lecz pomnij chociaż na chwilę
I o innych słuchających poezji
Wybrańcy tabu zafascynowani Eraty.

Teraz ja nie przeczę poeta jesteś
Mimo, że Erata woła ocal Go
Od Poezji lirycznej do poety
Niech pisze dla mnie myśląc o Nim
Jak wstaną i aplauz będzie ja uwierzę,
Że nie zmarnowałam siebie dla Poety

                                                                             Kraków 2011.IV15
                                                                      Autor   Jacek Krawczyk

To nic poeci...

Ech co tam dostała Nobla
Pisała wiersz po wierszu
Lecz metafora zgubiła ją
Poezja nie dała się oszukać
Ponieważ Pani zrozumie Ją.

Teraz wyraz kropka i ten przecinek
Daje myśl przewodnią
Jak wykres paraboli
Lecz kto odgadnie jak nie Poezja
Która wie jak cierpi Dusza Poetki.

Kwiecie, pędzie, krzak i drzewo
Cztery wyrazy mimo gdy Poezja prosi
Daj siebie więcej i odsłoń twą lirykę
Jasno wyrażając swoje myśli
W myśl zasady Poeta poecie nie równy.

Zaszumiało jak przy wirze spadły liście
Drzewo gołe lecz nadzieja Maja
Że wiosna odsłoni nowe pędna
Dając asumpt poetce jak zasiać
By zbierać z Poezją od poetki...
                                                       Kraków 2011.IV.15
                                                                   Autor Jacek Krawczyk

I Ona wiedziała...

Filiżanka czarnej i mocnej uśpiła mnie
Lecz ciasteczko do niej
Zasmakowało jak lody śmietankowe
Dając poczucie powonienia aromatu
Tej pierwszej kawy po egzaminie dojrzałości...

Nic myślę sobie procentuje wiek sportowy
Dotrzeć do mety przed Nimi sportowcami
Lecz Ona wybiegła przede mną
I wtedy zrozumiałem, że razem wygramy
Ten pierwszy bieg ku miłości...

Razem napełniamy ten dzban wina
Pijąc do dna zapominając o życiu
I mimo,że jesteśmy pijani
Wiemy, że nie z winy lecz z miłości
Ku wzajemnej tęsknocie za zjednoczeniem...

Teraz już nic się nie liczy
Tylko ten pęd do fascynacji nami
Jak ogier z klaczą
Jednak już po wyczerpał się dzban
Wino przelało się i trzeźwi rozstaliśmy się...
                                                                    Kraków 2011.IV.14
                                                                     autor Jacek Krawczyk

piątek, 1 kwietnia 2011

Chłopięcy profesjonalizm

Mój pierwszy pocałunek języczek-języczek
A twarz nie zmieniona w profesjonalnym ujęciu,
Lecz bez lampy błyskowej.
Gasząc światło miłości.

Wtajemniczyła mnie Ona
Następna dziewczyna
W nieznane zakamarki mej Duszy,
Lecz Ja błądząc po omacku ciągle stęskniony
Za najlepszym aparatem,
Lecz już bez lampy błyskowej,
Ale światłem słonecznym na łonie natury.

I tak już pozostało
Profesjonalny aparat.
Nie znający swej Duszy
Przeklętej przez kadry.
Odwiecznej profesjonalistycznej mej Duszy.
                                                                                 Kraków 1999.I.10
                                                                               Autor Jacek Krawczyk

czwartek, 31 marca 2011

Obudziłem się 1 kwietnia...

Oczy przecieram i słucham oczywiście radia i słucham jak śpiewa Tina Turner i myślę sobie dziś jest mój pierwszy dzień kiedy nareszcie los uśmiechnie się do mnie. Już pobiegłem do łazienki gdy zadzwonił telefon i odbieram goły wychodząc z pod prysznica i słyszę "Wygrał Pan Wygrał Pan" ja się pytam co "Mercedesa", no czy Pan mówi poważnie "jak najbardziej proszę się tylko z nami skontaktować". Nic myślę sobie idę pod prysznic już się namydlam gdy nagle ktoś puka wybiegam spod prysznicu i otwieram a to sąsiad mówi, żebym mu pożyczył cukier, ale jemu się nie śpieszy ponieważ poczeka jak się wykąpię. Ja cały w skowronkach mówię to nic zaraz dam panu cukier i dałem kilogram. Wróciłem z powrotem pod prysznic i uśmiechnięty zaczynam myć włosy gdy nie uwierzycie widzę w mojej kabinie niezgadnięcie kobietę a na dodatek mówi, że z agencji towarzyskiej przysłanej przez serwis naprawczy piecyków gazowych. Nic no to ja myje plecy tej blondynce i..,  nagle dzwoni budzik i mówi dzisiaj jest pierwszy kwietnia prima a prim is. I wtedy dotarło do mnie, że ktoś mi zrobił kawał, ale kto jak ja dopiero się obudziłem...Autor Jacek Krawczyk

Oszalałem z miłości

Mgła, zacima w mych oczach
Lecz widzę w ciemności
Twą postać czując wibracje
Członków pierwszego pocałunku
Doznania kochania zjednoczenia ciała.

Teraz ja dumny idąc po chodniku
Lecz już nie z partnerką,
A z moją dziewczyną
Owładnięty inicjacją Tabu
Zjednoczenia ducha i ciała.

Miłość kto ją odczuje
Wie, że jak narkotyk
Pragnie się go najbardziej
Im częściej wstrzykujesz
Tym bardziej zwiększasz dawkę.

Przedawkowałeś i ciemność widzę
Lecz nie mojej miłości,
A jej zawładnięcia mną,
Bym kochał nie siebie a ją
Dla zwykłej prokreacji.

Tak, miłość ma dwa oblicza
Jedno pragnienie i jedno dążenie
Do dania i brania
Tym bardziej im jesteś nagi
Gdy widzisz obydwóch w lustrze.

                                                  Kraków 2011.III.31
                                                Autor Jacek Krawczyk

środa, 23 marca 2011

Chryzantemy

Złociste prześwitujące w nagrobnym flakonie
Spojrzały na oczy płaczącej matki.
Introjekcja świata dzieciństwa pokoleń.
Zabiło serce
Kwiat wspomnień nagrobnych.
Otworzywszy niebo dla nadzieji lepszego jutra,
A z oczów pociekły łzy płaczących kwiatów Polski.

Psychologia głębi ludzkich cierpień pokoleń.
Sarkofag kolejnych obsecji myśli ludzkich.
Przeistoczyły się w złociste chryzantemy.
Sphragis pieczęci chrześcijańskiej Polski.

Chryzantemy złociste pierwszego listopada.
Słońcem oblekły grób nadając blask klepsydrze
Z datą życia i śmierci pokoleń genów Polskich.
Stworzywszy obraz cmentarza jaśniejącego
Ogniem świec.
Duchem pachnącym zejściem
W świat ludzi stapających w niebiańskim niebie.
Aniołów stróżów niepodległej Polski.
                                               Kraków 2000.XI.9
                                       autor; Jacek Krawczyk
"A takim krzyżyką niewiele potrzeba, paciorek i odrobine chleba, lecz z takiego jadła żyją na chwałę Bogu na podziękę"... (test zaczerpniety z repertuaru Edyty Gepert)

poniedziałek, 14 marca 2011

Einstzgruppen

Gwiazda żółta oznaczała moje ramię.
Grupa einstzgruppen wkroczyła na ulicę,
Zamiecią ustawiając nas pod wiatr,
By zwały śniegu zaypały ramię,
Które dzierżył szyfr.
Szyfr mych pokoleń odwieczny holacaus.

Teraz kolba zbrukała mą twarz,
Lecz ramię całe ocalało od uderzeń
Einstzgruppen, nie mogących poradzić sobie
Z gwiazdą dzierżącą, rozkazów już czas,
By wyzwolić się z Geta Podgórskiego oznaczonego
Zasiekami na odstrzał karabinów, juz czas!
Zginąć lub umrzeć w warunkach jakich
Wstydziłby się świat.

Opary dymu, płacz wyciskający tarczy
Oporu przed masakrą w Oświęcimiu
W piecach krematorium, lecz ramię całe,
Bo oszczędności nadszedł czas.
Grupa einstzgruppen zdziera szmaty
Mych braci ginących pod butem niemieckiej
Folrmacji przeistoczonej hlubą
Czaszki na tasmie karabinów maszynowych.

Terz juz nadszedł czas pojednania
Z młodszym pokoleniem,
Które nie zna udreki holacoust drutów cierniowych
Na mej skroni odwiecznych koszmarów
Czy bracia to czy tylko ludzie,
Którzy zgotowali ten los ludziom
Nieznającym innego Boga oprócz
Najwyższego zacalającego mój Naród
W jedne wielkie państwo Izrael,
Które jest pozostałością holocaustu z dziecinnych lat
Mych cierpień przez einstzgruppen.
Kraków 2001.02.23
Jacek Krawczyk

Wiersz ten napisałę wtedy gdy weszło słowo Holocaust w obieg pamięci o ludziach zmarłych w Oświęcimiu, a dotyczących Żydów jakich poznałem na fotografi w Oświęcimiu. pozdrawia jacek krawczyk...

wtorek, 8 marca 2011

Zaczątek miłości.

Miłość nie gardzi zauroczeniem początków miłości.
Miłość nie znosi narcyzmu swojego uwielbienia.
Miłość jest zawarta w słowie dwóch serc,
Bez ekshibicjonizmu...

Oblekając zarzyłość manifestu dwóch pierścionków złotych.
Gardząc pokornością złota zamieniając w srebro soli
Teraz Ty stąpasz po bezdrożach ludzkich myśli ich zauroczenia
Poniżając zcalenie dwóch gołąbków białych...

Już doznałem wieczności miłości promienmiującego serca
Chwałą energi promieniującego w zaścianku mego serca.
Więc twórz Jego i Jej słów miłości brylantowej,
Ku Stwórcy obłoków niebieskich w skostniałych mych członkach
Na chwałę miłości,
Lecz rzuć nie kochając,
A kochaj łącząc twoje ciało
W wspólną gwiazd w nieboskłonie...
Kraków 2.III.2001
Jacek Krawczyk

niedziela, 27 lutego 2011

Jeden czy dwóch Armani?

Sklep zwykły sklep, a wnim nie uwierzycie Armani.., no nie taki z obrazka, ale jego dzieło tak zwany ciuch dla wyższej klasy.., no nie kasty. Więc wracając do zakupu w tym sklepie oczywiście moich myślę sobie spodnie ni to białe ni to kremowe, ale gdy dotknąłem logo Armando to nie uwierzycie sam aksamit taki delikatny w dotyku, że juz nie wiedziałem czy dla kobiet czy dla mężczyzn. I tylko dlatego postanowiłem kupić te spodnie z logo Armando. Więc przyszedłem do domu i.., ubrałem spodnie Armaniego i stało się ubrany byłem u Armando, ale doznań tych erotycznych to nie poczułem mimo tego, że spodnie były takie w dotyku delikatne, że chyba skusiłby się nawet biskup mając na uwadze kastę... No tak, wracając do tematu Armani muszę wam powiedzieć, że nic nie widać jeżeli dozna się -wiecie co mamm na mysli . I juz nie wiem czy jak to mówią w Polsce pedał to ubiera się na placu, a gej u Armaniego jak przecież nic nie widać i co maja powiedzieć bio... Wracając do tematu to polecam oczywiście tylko spodnie przecież każdy chce się ubierać u Armaniego, a jeżeli chodzi o pokazanie tego co ma się w spodniach to już radzę się rozebrać i.., kup majtki Armando...pozdrawia jacek krawczyk

niedziela, 20 lutego 2011

Subspinning

Subspinning-łowcy uzależnieni od  połowu ryb w celu dania światła szatanowi.

Bóg sobie odpoczywał dając talent swoim wiernym tak, aby mogli nasz świat wybawić z ciemności. Lecz pewnego razu zły człowiek skonstruował aparat zamieniania postępu na zło wykorzystując postęp aniołów. Bóg gdy się obudził zobaczył i.., nazwał tych ludzi imieniem Subspining czyli łowcy ryb do wykorzystania ich w celu dania światła Djabłu w celu zawładnięciem światem...

piątek, 18 lutego 2011

Komik




Miałem kolegę komika, który przed kamerką robił różne miny tak aby rozbawić publiczność i siebie. Pewnego razu spotkaliśmy sie na impresce i o dziwo ktoś zaprosił striptizerkę. Ona cała sie obnażyła a komik czyli mój kolega nawet się nie zaczerwienił tylko patrzył tak poważnie, że myśleliśmy czy aby nie jest pijany. Ona czyli ta striptizerka nie wytrzymała i trzask komika czyli mmojego kolegę w policzek mówiąc ty geju nie szanujesz kobiet. On nawet oka nie zamknał spojrzał na nią i powiedział, a wszyscy byli wpatrzeni w Niego. Wiesz widziałem różne striptyzerki, ale żeby pokazywać się nagą w męskim towarzystwie to trzeba być nie moralny. Spojrzała na niego i mówi macie kolęgę warjata. On popatrzył na wszystkich i o dziwo powiedział, a teraz wygłoszę wam przemówienie. Ja niżej podpisany pod tym protestem oznajmiam wszem i wobec, że nie  życzę sobie w moim domu striptezerki i robiąc różne miny wszyscy parskneli śmiechem. Strptizerka, a było jej na imię Ewa nie wytrzmała i zaczęła sie ubierać, a on spojżał na nią no i co. kto tu większe ma poważanie. Ubrała sie spokoinie zainkasowała kasę i powiedziała. Teraz to wam na pożegnanie powiem prawdę " W widzicie we mnie kobietę, ale patrzycie na twarz jakbysie widzieli swojego kolegę. Więc trzeba było od razu powiedzieć, że wita sie po wyglądzie, a żegna po tym jak zareaguje wasza twarz, gdy zamist podziwu okazuje strach... pozdrawia jacek

sobota, 12 lutego 2011

Zakon lakiem przypieczętowany.

Ach! Zobaczyłem i uwierzyłem
Choć me lustro było z platyny,
Lecz nie złoto a srebro
Daje to najcenniejsze
Osad starości diamentu w srebrze.

Teraz Ja patrzę na sygnet
Pieczątka na nim
Tej najcenniejszej twarzy
Jaką wyraża postać całunu
Owiniętą w ciało bez skazy.

Teraz Ja na laku zaznaczyłem
Tą tajemnicę, zapisaną w liście
Do Ojca  Świętego i wniesionego
Do stanu pierszeństwa
Widzieć jasne oblicze Boga.

List krótki, lecz wymowny
Dwa słowa
Wiara i Nadzieja
W tego, który kochał
Nas, wierzących w Niego.

Kraków 2011.II.12
  Jacek Krawczyk

niedziela, 9 stycznia 2011

Huśtawka.

Huśtawka.

Genowefo strasznie mnie rozpalasz
Genowefo chodź zatańczyć ze mną
Genowefo nie grymaś gdy płoniesz
Genowefo zrozum mnie jak tygrysa
Genowefo nie bądź zimna jak śnieg.

Karolu Oj Karolu jakże Ty ubogi
Mając majątek, lecz nie w sakwie
A w tym co natura Cie obdarzyła
Gdy myślisz o mnie ukazując swą
Prostotę obnażając się w sypialni.

Pisałbym dalej lecz wybaczcie mi proszę ja nie "poeta" a zwykły gryzi piórek, który od czasu do czasu zabawia się w pisanie wierszy...pozdrawia Jacek krawczyk